„Skarby tu wielkie, tylko pochowane. Sam jeden czort wie gdzie ich szukać. Mówią ludzie, że bogactw tutaj co niemiara”. Takim wstępem rozpoczynał się reportaż prasowy pt. „Góra tajemnic” Jerzego Woydyłło zamieszczony w czasopiśmie „Dookoła Świata” (nr 24, 1957 r.), którego pierwszy numer ukazał się 1 stycznia 1954 roku.
Słowo skarb działa na człowieka pobudzając jego wyobraźnię, wszak kojarzy się nam z bogactwem, które może stać się także i jego własnością.
Jak wynika z pierwszych słów reportażu, do zajęcia się tym tematem skłoniły autora listy nadchodzące do redakcji. Musiało być ich zatem wiele. Sam przedstawiony opis wydarzeń brzmi jak bajka: „Pewnego dnia o świcie zahuczały ciężko załadowane samochody. Po domach rozbiegli się żołnierze w SS-mańskich mundurach. Surowo zakazano wychodzenia na ulicę, Nie wolno wyglądać przez okna pod karą śmierci. Przez całą dobę pięły się w górę ciężarowe auta. Nikły w bastionach i nie wracały”. Skąd my to znamy. Samochody miały wieźć dzieła sztuki z europejskich muzeów, sztaby złota, stare wrocławskie archiwa etc. Ile w tej cytowanej opowieści jest prawdy, niestety dzisiaj już nie wiadomo. W reportażu pojawia się tajemniczy pan Helmut, autochton, jedyny człowiek znający srebrnogórską twierdzę, który władzom proponował już wcześniej podjęcie poszukiwań. Tylko raz zdecydowano się to uczynić i według autora żołnierze odkopali trzy wielkie zalakowane kufry, które wywieziono do Wrocławia i słuch po nich zaginął. Ważną osobą jest milczący sołtys, w domu którego jedną ze ścian zdobiła panorama twierdzy, podobno na jej odwrocie narysowana była mapa ukrycia skarbu. I znowu nic. Tajemnica pozostała tajemnicą. Ale reportaż dobry i do tego dwa kolorowe zdjęcia twierdzy i to z 1957 roku.
Projekt „Rewaloryzacja dla potrzeb kulturalno-edukacyjnych zdegradowanych i niedostępnych części Pomnika Historii Twierdzy Srebrna Góra” realizowany jest w ramach Mechanizmu Finansowego EOG na lata 2014-2021.